Lęk przed bankructwem mylony z paniką przed koronowirusem

Artykuł powstał na przykładzie doświadczeń klinicznych

Młody człowiek prowadzi biznes związany ze zdrowiem. Realizuje z ogromnym powodzeniem swoją
misję życiową. Zachęcony powodzeniem bierze kredyt na rozwój formy.
Nagle z uwagi na epidemię musi bezterminowo zamknąć swój biznes. Zaczyna się bać, że nie będzie
mógł spłacić kredytu. Pieniądze na kocie topnieją. Młody przedsiębiorca zaczyna się bardzo bać o
utrzymanie firmy ale sądzi, że on tak bardzo boi się epidemii. Nie zauważa, że pod lękiem dotyczącym
epidemii jest jego lęk przed bankructwem. Tymczasem lęk przed bankructwem przywołuje wspomnienia
bankructw w jego rodzinie i jego lęk narasta.

W tym momencie młody przedsiębiorca może zatrzymać lęk przed bankructwem, mylony z lękiem przed
koronowirusem. Może zrobić to w ten sposób, że uświadomi sobie naturę swojego lęku a mianowicie, że
tuż pod lękiem przed skutkami koronowirusa jest jego lęk przed bankructwem. Uświadomi sobie także,
że śmierć jest ogromną siłą, którą wyparliśmy ze świadomości społecznej ale przecież nie jest
automatyczna.

Śmierć przychodzi, gdy przyjdzie nasz czas, nie wcześniej, nie później. Jeśli mężczyzna
zatrzyma w ten sposób lęk przed śmiercią, to powstrzyma spiralę swojego lęku i zacznie skupiać się nad
racjonalnym rozwiązaniem sytuacji, w której jest. Komplikacje mogą się pojawić, jeśli osoba jest
uzależniona od alkoholu, narkotyków, seksu, hazardu, leków przeciwbólowych….
Wtedy najprawdopodobniej mężczyzna będzie przez jakiś czas w abstynencji, a potem nasili zażywanie
alkoholu, narkotyków, leków znieczulających, szukanie seksu, hazardu.
Zachowania uzależnieniowe przyniosą ulgę ale również odsunął od realności i mogą obniżyć odporność.